sobota, 12 marca 2011

Lot nad kukułczym gniazdem / One flew over the cuckoo's nest (1975)


"Lot nad kukułczym gniazdem" (1975, reż. Milos Forman) jest ekranizacją powieści o tym samym tytule autorstwa Kena Keseya.

Na początku filmu poznajemy głównego bohatera - Randle Patricka McMurphy'ego (Jack Nicholson), który za liczne awantury i przestępstwa zostaje skazany i, stymulując chorobę psychiczną, trafia do zakładu psychiatrycznego.
Tamtejsi pacjenci to mężczyźni w różnym wieku, którzy odurzeni lekami przebywają na sali lub snują się w szlafrokach po korytarzu. W zakładzie chorymi zajmuje się siostra Ratched (Louise Fletcher) - zrównoważona, szczególnie dbająca o dyscyplinę i realizację planu dnia. McMurphy, jako człowiek nadpobudliwy i wygadany, postanawia "rozruszać" chorych; gra z nimi koszykówkę, karty, wszczyna dyskusje i awantury na spotkaniach, zabiera (lub wręcz porywa) ich na statek, którym płynąc łowią ryby. Konflikt między McMurphym i Ratched zaostrza się, gdy ta nie pozwala pacjentom na obejrzenie meczu baseballa. McMurphy postanawia zbuntować współtowarzyszy i w nocy, pod jej nieobecność, organizuje imprezę - zaprasza dziewczyny, przekupuje sanitariusza, a chorzy upijają się i demolują oddział. Następnego dnia okazuje się, że bunt przyniósł drastyczne skutki dla pacjentów, w szczegolności dla młodego Billiego Bibbita i McMurphy'ego.

Film ukazuje walkę o godność. Z jednej strony jest siostra Ratched, traktująca pacjentów jako istoty nieporadne, nie potrafiące żyć samodzielnie, "podludzi". Z drugiej strony - McMurphy, który zachowuje się wobec "świrów" (jak sam ich nazywa) tak samo jak wobec innych, "normalnych" osób. Stara się pokazać zarówno im, jak i siostrze Ratched, że ich ułomność nie czyni ich gorszymi i nie sprawia, że są już kompletnie niezdolni do życia "na zewnątrz".

"Lot..." szczególnie przypadł mi do gustu ze względu na umiejscowienie akcji. Możemy zobaczyć zachowanie pacjentów takich zakładów, pracę opiekunów i ich stosunek do chorych, także różnicę między "normalnością" a tym, co uznajemy za odstępstwo od niej. Film zyskał moje uznanie także dzięki rewelacyjnej grze aktorskiej Jacka Nicholsona, Louise Fletcher i wszystkich aktorów, którzy wcielili się w role pacjentów. Na szczególną uwagę zasługuje Danny DeVito, filmowy Martini, z którego udziałem sceny bawią widza do łez.

Film uważam za arcydzieło. Ten dramat psychologiczny na długo zapada w pamięć; można do niego wielokrotnie powracać i za każdym razem być pod takim samym wrażeniem, jak po pierwszym obejrzeniu.

"Lot..." został doceniony i uznany  - otrzymał wiele nagród, w tym 5 Oscarów i 6 Złotych Globów.